Cześć Wam, mili moi. Jakoś tak się zrobiło po Piekarowemu, to "mili moi" mam na myśli, ale nie wiem skąd mi się to wzięło, więc nie pytajcie, bo i taknic mądrego się nie dowiecie.
Taki post, albo jakiś podobny zaczęłam pisać na świeżo po koncercie, na którym byłyśmy 5 grudnia, ale coś mi się Elten wykrzaczył i wpis się nie dodał, a ponieważ ogarnęło mnie lenistwo, to postanowiłam nie pisać nic, o.
Co do koncertu: było sympatycznie, podobało się nam, wykonawcy odwalili kawał dobrej roboty, a odnośnie piosenek: sporo było znanych, a choćby z "Mulan", z "Króla lwa", "Shreka", "Krainy lodu" 1 i 2. Mogliśmy ponadto usłyszeć piosenki z "Roszpunki", "Księżniczki i żaby", "Pocahontas’", a także "Pięknej i bestii". Ogólnie rzecz ujmując: w większości były to utworki ze znanych bajek, choć i perełki się zdarzyły, z "księżniczki Anastazji", bardzo ładny utwór.
Tyle w temacie koncertu.
Zima u nas cały poprzedni tydzień się trzymała i to tak całkiem dobrze się miała, bo nawet przymroziło i to niezgorzej, zważywszy, że po -5 było, a odczuwało się jak -10.
Zuzanna bałwana ulepiła, śnieżkami się rzucałyśmy, pierwsze w tym roku sanki dziecię moje też zaliczyło, czyli początek zimy udany, pomijając zaskoczonych drogowców, przecie ich to nawet w środku stycznia zaskoczyć potrafi, więc naprawdę, nie wymagajmy cudów od panów. A swoją drogą, słyszeliście, że niektórzy w Wielkopolsce koszą trawę w śniegu po kostki? Tak? Słyszeliście? To dobrze.
I to jest dopiero miasto cudów, bodajże gdzieś w okolicach Kalisza to było, a jeśli nie to mnie poprawcie. Nie chce mi się teraz tego sprawdzać.
Co by tu jednak nie powiedzieć to przynajmniej Koszalin nie jest osamotniony w materii głupoty i cudów.
W tym tygodniu z moją pierworodną będziemy piekły pierniki, ale tym razem postanowiłam całkowicie wyzbyć się ambicji i kupić gotowca ciasto, do którego trzeba dodać tylko chyba jajka i masło. Oczywiście mogłabym sama zagnieść jakieś ciasto na tego piernika, ale chyba mi się nie chce. Poza tym planujemy też ubrać choinkę w sobotę albo niedzielę, konkretnie nie wiem kiedy, lecz na pewno w weekend.
I tak już na koniec się pochwalę, a co … … … … … … … … … Od 3 stycznia kończę karierę bezrobotnej/ poszukującej pracy. Oczywiście jestem z tego faktu niezmiernie zadowolona i nawet nie chodzi o jakieś tam spełnianie się czy coś, ale o przypływ gotówki. 😜 Tak tak, ja wiem, mało to wzniosłe, bo przecie powinnam tu peany układać, bo praca dla niepełnosprawnych jest jak niemalże tlen. Ogólnie to ja naprawdę się cieszę, ale nie ukrywam, że dla mnie największe znaczenie ma wymiar finansowy, ten drugi owszem tak, jest ważny, ale ma znaczenie drugorzędne.
A cóż będę w tej pracy porabiać, spytacie? Ano, przypadło mi w udziale stanowisko copy writera i dobrze, bo to akurat lubię. Całe szczęście nie jest to żaden telemarketing, bo w tym to ja się nie sprawdziłam, choć nie wykluczam, że w akcie desperacji pewnie robotę na słuchawce też bym przyjęła, ale na szczęście aż tak zdesperowana nie jestem.
Poza tym muszę trochę odgruzować bloga, usunąć to i owo, bo tylko miejsce zajmuje, a treści żadnej za sobą nie niesie. Nie, żeby ten wpis był jakiś wartościowy, wszak wiadomo, że nie jest, ale poczułam nagłą potrzebę skrobnięcia tu czegoś i proszę, możecie poczytać, jeśli najdzie Was ochota.
No dobrze, kończę, muszę mężu kanapki do pracy zrobić i dziecku ogarnąć jakieś odzienie do przedszkola.
Pozdrawiam i dobrej nocki życzę Wam, kochani.
Kategorie
5 odpowiedzi na “O różnych rzeczach.”
trawę w śniegu powiadasz kosili, a dziś w radiu mówili że ktoś zapierniczył kilka koszy i szczotek klozetowych z dworca hahahahaha
Hahahahahah, serio? Ludzie już na takie rzeczy są gotowi się połasić?
Bardzo fajny, optymistyczny wpis! 🙂
Taak. Miło się czytało.
Dziękuję wam, dziewczynki.