Cześć, witajcie. Jak Wam poniedziałek mija? Ja dziś pilnuję córki koleżanki, więc Zuzka ma towarzystwo.
Chciałam wam opisać sytuację sprzed dosłownie godziny. Żebyście jednak znali kontekst, muszę dodać, że odkąd mam w salonie nowe panele, ścigam pozostałych członków mojej rodziny, że absolutnie, pod żadnym pozorem, nie mogą chodzić w butach po mmieszkaniu i moja latorośl wzięła sobie to bardzo do serca, o czym będziecie mieli okazję przekonać się, czytając ten króciutki wpisik. Czekałam na kuriera, który miał przywieść stół i krzesła do salonu. Dziewczyny coś tam sobie rysowały, w końcu meble przyjechały i panowie wnoszą je na górę, jeden z nich wchodzi z paczką, a moje dziecko nie myśląc zbyt wiele, wypaliło: "A buty"
Te słowa, rzecz jasna, były skierowane do kuriera, a ja nie wiedziałam, czy mam wybuchnąć śmiechem, czy spalić się ze wstydu.
Oczywiście wszyscy zaczęli się śmiać, łącznie z panami noszącymi paczki. Jest to więc jedna z takich sytuacji, gdzie własne dziecko potrafi wprawić rodziców w nielada zakłopotanie, ale przynajmniej będzie co opowiadać wnukom. 🙂
Kategorie
10 odpowiedzi na “Oto wyczucie sytuacji.”
Bardzo słusznie, jak wszyscy, to wszyscy
Savoir-vivre nie lubi wyjątków.
Ale, tak swoją drogą, to naprawdę ładnie piszesz. Te piękne przecinki we właściwych miejscach. Ech… <3 Żeby nie było, na przecinkach to aż tak dobrze się nie znam, bo ostatnio na przykład odkryłam, że przed "czy" w zdaniu podrzędnie złożonym też powinien stać
Tam zaraz ładnie. No, z tymi przecinkami to naprawdę, można czasem się zagubić. Niby proste, ale.
Dupa, wcale nie takie proste.
Mając kilka lat zrobiłem podobnie.
Odkąd pamiętam w samochodzie nie wolno było nikomu palić.
Pewnego dnia do auta wszedł z papierosem pracownik taty, a ja nie wiele się zastanawiałem.
Coś w stylu:
Ale tutaj nie wolno palić, proszę wyjść i palić na zewnątrz.
Wyszedł.
Dzieci niekoniecznie liczą się z konwenansami i często walą prościutko z mostu,a przy tym bywają meeeega logiczno-syntetyczno-analityczne.
A wiesz co? Mi to by wstyd na Twoim miejscu nie było. Cieszyłabym się raczej, że dziecko tak dobrze sobie wzięło do serca moje słowa.
Popieram Zuzler. Też się takna to zapatruję. Synkowie mojej koleżanki ze studiów też obecnie mają taką fazę, że jak ktoś próg przekroczy to zaraz o butach wykrzykują. 😀 Nawet w lato. A podłoga ciepła nie zawsze bywa. 😉
Gdybyśmy żyli wg takich prostych zasad, ilu byśmy życiowych komplikacji uniknęli.