Kategorie
Takie tam różności

Taka sytuacja

Hej Wam, drodzy. Co tam u was? Jak nastroje?
U mnie nie jest najgorzej, pomijając fakt, że mam katar i jakiś paskudny kaszel się przyplątał, wirus chyba jakiś, tak myślę.
Ostatnio też nie miałam czasu w nadmiarze, ale to powinno się ustabilizować na jakimś przyzwoitym poziomie.
Ja jednak nie przyszłam tu ględzić tylko napiszę wam o zuziowej rozkminie, którą kilka dni temu podjęła. Moje dziecko kilka miesięcy temu nnauczyło się hymnu, a więc śpiewa go z mniejszą lub większą częstotliwością. Parę dni temu też sobie podśpiewywała: "Jeszcze Polska nie zginęła…", nagle przerwała i spytała: "A to kiedyś zginie?"
Zapadła dość znamienna cisza i wtedy się zaczęło:
"Skoro jeszcze nie zginęła to pewnie kiedyś zginie i co wtedy z nami będzie?"
Rad nierad musiałam wytłumaczyć w jakich okolicznościach powstawał tekst hymnu i zdaje się, że zrozumiała, niemniej logika jej stwierdzenia wcale nie jest taka znowu niedorzeczna, bo skoro coś jeszcze się nie stało, nie oznacza, że w jakiejś przyszłości się to nie wydarzy, a wręcz to sugeruje, że może jednak tak się zadziać.
No dobra, nie będę tu własnych teorii wysuwać, bo nie w tym rzecz.
Poza tym Zuzanna jest już zerówkowiczką i powoli wkracza do nas przygotowanie do szkolnej rzeczywistości i w tym momencie zaznaczę, że ten etap już mnie przeraża, choć to dopiero za rok, ale ja i tak jestem przerażona tym nieuchronnym faktem.

14 odpowiedzi na “Taka sytuacja”

Z kilku powodów: szkoła koło mnie jest duża i jakoś nie wyobrażam sobie tam mojej małej niuni. To po pierwsze.
Niby jest oddzielne piętro dla maluchów, ale to nie oznacza, że starsze klasy tam nie przeebywają, bo zdarza się, że chmara nastolatków z prędkością huraganu przemieszcza się z punktu A do punktu B. Chodziłyśmy tam na balet, więc można było trochę poobserwować.
Po drugie: lekcje, skończy się zabawa, a zaczną się poważne sprawy.
Po trzecie: odrabianie zadań domowych i już nawet nie chodzi o pisanie, ale o sam fakt, że ona czegoś nie zrozumie, a mnie zabraknie cierpliwości do tłumaczenia. To akurat jest możliwe, bo tego mi brakuje, mam wrażenie.
Po czwarte: że nie będzie chciała się uczyć, że siłą będę musiała ją zaganiać.
Po piąte: dostępność aplikacji Vulcan i innych Librusów.
O ile pamiętam to na poziomie rekrutacji to ten Vulcan jest dostępny, ale dalej chyba były jakiś zgrzyty, a przynajmniej takie odebrałam sygnały od innych rodziców.

Jeszcze nie zginęły, kiedy my żyjemy. W domyśle, nawet jeśli przestanie istnieć jako kraj, będzie żyć w nas, względnie nie damy jej zginąć, póki żyjemy. W sumie, bardzo zgrabne zdanie, takie krótkie, a kilka znaczeń można wychwycić.

@Zuzler Uprzedziłaś mnie. @Daszek Tak, Librus spoko rzecz. Ten cały Wulkan też się dał kiedyś okiełznać, chociaż był jednak gorszy.

Tak bardzo się nie przejmuj, dziecko to nie jest czysta karta, możesz wychowywać a ono będzie jakie będzie. Wystarczy popatrzeć na rodziny wielodzietne potrafią być tak skrajne różnice.

Hehe, dobre Piecberg, ale i tak rodzice różnie mogą podchodzić do swoich dzieci, więc nie jest to dokońca dobry argument moim zdaniem.

Większość naszych starań pójdzie na marne bo cechy osobowościowe są tak silne, że zdeterminują nasze próby wychowawcze. Nie ja to wymyśliłem, to wynika z badań.

Z badań wynika, że dzieci są podobne do rodziców i na ich kształtowanie ma wpływ rodzina, ale i otoczenie oraz geny, także jak zwykle wszystko po trochu.

Hm…. obawy takie są jak najbardziej na miejscu. Chociaż z doświadczenia wychowawcy, mogę powiedzieć, że jeśli Dziecko – podopieczny w za małego się garnie do nauki, to i w podstawówce będzie czerpał przyjemność z naukdi. Z doświadczenia takie wnioski wysnupwam. No chociaż z drugiej strony ktoś zdaje się na forum zauważał już kiedyś, że nie jesteśmy jednorodni, i te całe doświadczenia, które wypływają z innych Dzieci, nie koniecznie muszą się przenosić na konkretne jednostki.
Ale jest duża szansa na takie właśnie zachowanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink