Cześć Wam, witajcie.
Czas leci jak oszalały, wrzesień minął, sama nie wiem kiedy, choć pewnie ku temu przyczyniła się wyjątkowo piękna pogoda i parę jeszcze innych kwestii, o których pozwolę sobie tu wspomnieć.
I oczywiście zaczęła się szkoła, a z nią wróciły lekcje, odrabianie zadań domowych i pierwsza lektura, padło na książeczkę Waldemara Cichonia "Cukierku, ty łobuzie". W tym miejscu muszę przyznać, że jest to naprawdę sympatyczna pozycja, przedstawiająca przygody kota Cukierka. To tak pokrótce.
Trochę Zuzka czytała, trochę posłuchałyśmy, coby wyrobić się przed zapowiadanym terminem, a pani dała dzieciakom cały miesiąc, ai tak znalazły się jednostki, które z jakichś powodów tematu nie ogarnęły.
Generalnie druga klasa, to już nieco wyższy level niż pierwsza, zatem i wymagania też ciutkę poszybowały w górę. Kartkówek jest jakby więcej, a i sprawdzianiki już były, ale z tych Zuzka wyszła całkiem dobrze.
Tymczasem ja, moi drodzy, przestałam zasilać grono bezrobotnych i żyć na tym tak przez niektórych znienawidzonym socjalu. Echh, gdyby chciało mi się walczyć z wtyczką NVDA do emotikonek, poleciałoby parę ironicznych buziek, ale mi się nie chce, to po pierwsze, a po drugie, cóż, dni mojego starego lapka są policzone, bo Katarzynka złożyła wniosek o dofinansowanie z aktywnego samorządu, wniosek ów został zatwierdzony i właśnie skierowany do realizacji, w związku z czym, pewnie niedługo już będę cieszyła się nowym sprzętem.
I generalnie ten wniosek właśnie w znacznym stopniu psuł mi humor we wrześniu, bo co chwilę musiałam coś poprawiać, dosyłać i takie tam, ale koniec końców, opłaciło się. Swoją drogą, nie byłam pewna, czy ten mój wniosek będzie pozytywnie jakkolwiek rozpatrzony, wszak byłam wówczas bezrobotna, choć w uzasadnieniu pozwoliłam sobie wspomnieć, że od września zaczynam pracę i chyba jednak to przeszło.
No dobra, nie będę doszukiwać się motywów osób, które ostatecznie zdecydowały o moim wniosku, najważniejsze, że odpowiedź jest z korzyścią dla mnie.
W październiku zaliczyliśmy też endokrynologa z Zuzą i wyniki się ładnie poprawiły, ale leki niestety z nią zostały.
Tak się zastanawiam, czy działo się coś jeszcze, ale chyba nie, poza tym było w miarę spokojnie, bez fajerwerków w każdym razie, choć emocje, których dostarczył mi SOW i ogólnie cały ten wniosek, wyczerpały limit na kilka najbliższych miesięcy.
Ach i jeszcze jedna rzecz notorycznie wyprowadzała mnie z równowagi, a mianowicie pióro wieczne, którym pisze moje dziecko, bo tak sobie szkoła wymyśliła. Aktualnie Zuzia ma już trzecie i naprawdę liczę , że to już ostatnie w tym roku. Poprzednie egzemplarze niestety wylewały atrament, co uniemożliwiało korzystanie z nich. Inna sprawa, że wkłady, czyli naboje albo jak kto woli – konwertery, które z uporem maniaka wciskali mi wszyscy sprzedawcy, są krótkie, zatem do pióra trzeba włożyć 2, żeby wszystko do siebie pasowało. Teraz jednak będę już mądrzejsza, bo w ostatnim egzemplarzu wykorzystano długi nabój i tego zamierzam się trzymać, nie dam sobie wcisnąć tego krótkiego gówna, które próbowali mi wciskać.
I tym oto akcentem zakończę mój wpis. Trzymajcie się moi drodzy, dobranoc.
Kategorie
10 odpowiedzi na “Połowa października minęła i …”
A szkoda, że nie napisałaś do mnie ws. SOW, chętnie bym pomogła. 🙂
Tzn. inaczej: szkoda, że się nie zgadało. 🙂
Świtnie, że wniosek trafił do realizacji i świetnie, że wyniki zdrowotne się poprawiły. Powodzenia dla Zusi w szkole.
@Julitka, ano szkoda, ale wspólnymi siłami z siostrą dałyśmy radę.
@Matius, dzięki.
życzę Ci jak najlepiej, żebyś tego nowego lapka dostała fajnie też, że Zuzi się poprawiło ze zdrowiem i miło czytać, że w szkole dobrze. Pozdrawiam serdecznie:)
Gratuluję zasilenia grona pracujących i wszystkiego co najlepsze. 🙂
Jak godzisz pracę z zajmowaniem się domem? Wiem, że może to nawet nie takie trudne, ale zawsze to dodatkowe obowiązki.
Nie jest to zbyt skomplikowane, ponieważ pracę mam zadaniową, to trochę pracuję, gdy reszta ekipy jest w pracy/ szkole, ew. wieczorami, teraz właściwie nie jest tak ciężko, jak np. gdy młoda była w wieku żłobkowo-przedszkolnym.
a gdzie pracujesz?
@Kat Praca zadaniowa. 🙂 Fajnie.