Dobry, moi mili.
Co tam u Was? Gotowi na powrótdo szkół? Bo my, owszem, już nawet plecak na wtorek Zuza spakowała, bo mamy plan lekcji na stronie szkoły, w związku z czym wszystko jest jasne.
Ja jednak nie o tym, dziś naszła mnie pewna refleksja. Słuchałam piosenki "Mamo, córko" na blogu użytkowniczki Kasi. Nie będę interpretować tekstu i wyłuszczać co autor miał na myśli, ale tak pokrótce: tekst przedstawia dialog córki z matką, gdzie to córka opowiada mamie o swoim chłopaku, a mama próbuje wyperswadować go swojej latorośli z głowy, podając argument, że teraz są inne czasy, niż wtedy, gdy ona sama była młodą dziewczyną.
Otóż słuchając po raz wtóry tej piosenki, postanowiłam podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami odnośnie czasów minionych, czy słusznie, czy nie, wszak podkreślać nie trzeba, choć pewnie znaleźliby się entuzjaści minionego ustroju, czego zaraz dowiodę.
Ile razy bym nie słuchała tej piosenki, a przyznam, że w tym konkretnym wykonaniu słucham jej dość często, uświadamiam sobie, jak to ludzie mają w zwyczaju upiększać minione czasy.
Jest to zresztą udowodnione, że własne dzieciństwo, lata młodości i ogólnie okres, który minął, wspominamy z sentymentem i rozrzewnieniem, jednocześnie twierdząc, że teraz to dopiero jest źle, beznadziejnie i jak tak dalej pójdzie, to panie, ten świat upadnie, bo na psy to cały czas schodzi, ale to, co teraz się dzieje to woła o pomstę do nieba. Dzieci nauczycieli nie szanują, uczyć się nie chcą, tylko te telefony i tablety i internet, ach i gry jeszcze, no tylko grają i te, bajki oglądają, no co to z tego panie wyrośnie, no co?
Takie mniej więcej słyszę biadolenie monitoringu osiedlowego, który przesiaduje na placu zabaw. Od razu jest, rzecz jasna, odniesienie, jak to dobrze było za komuny, praca była, mieszkanie było, dzieci nauczycieli słuchały i rodziców też, bo jakby nie słuchały, to raz i drugi dostałyby po pysku i sprawa byłaby zakończona, jeden z drugim już nie będzie pyskował. A nauczyciele? Jak trzeba było to linijką po łbie albo po łapach trzasnęli i żadnemu tam nie przyszłoby do głowy, żeby się w domu matce czy ojcu poskarżyć, bo jeszcze drugie tyle by oberwał.
Oj tak, słyszy się to i owo, jak to cudownie kiedyś było. Nagle jakoś tak się zapomina, że stało się w kolejce po artykuły pierwszej potrzeby, ale przecież było tak cudownie. Nieważne, że na kupno mebli czy innych dóbr można było czekać miesiącami, a nawet latami, nie, to gdzieś tam kryje się w mrokach niepamięci.
No dobrze, ja też wspominam swoje dzieciństwo i lata nastoletnie z sentymentem, ale nie porównuję za każdym razem czasów przebrzmiałych do teraźniejszości, bo to niczego nie zmieni, a życie przeszłością to nie jest dobry sposób na egzystowanie w tym świecie i czerpania z tej egzystencji garściami, pełnymi, czy też nie.
Ja rozumiem, że ludzie starsi generalnie nie nadążają za tym, co dookoła się dzieje, stąd pewnie chętniej zanurzają się we wspomnienia, być może dzięki takim retrospekcjom jest im łatwiej osadzić się w tu i teraz, zresztą nie wiem, jeszcze mnie to nie dotyczy, najlepiej spytajcie mnie o to za 30-40 lat, wtedy być może wam odpowiem, o ile dożyję, of course. 🙂
I tu przechodzę do kolejnej rzeczy, a mianowicie: mentalność ludzka, która nijak nie nadąża za biegiem wydarzeń i czasu w ogóle. Technologia pędzi do przodu, ścigając się z postępem, zmienia się narracja, a nasza mentalność zatrzymała się i zwyczajnie nie nadąża, bidulka zmęczyła się i musi odpocząć.
A gdyby tak ktoś chciał mi zarzucić, że mylę się z tą mentalnością, otóż nie, nawet mam przykład – my, niewidomi, postrzegani jesteśmy nadal jak kosmici, a przecież komuna dawno upadła, czasy się zmieniły, ale mentalność, proszę państwa, została jeszcze w tyle.
No dobra, chyba się wywnętrzyłam, więc mogę się pożegnać z Wami, mili moi.
Dobranoc zatem.
Kategorie
12 odpowiedzi na “A, bo kiedyś to było”
To nie jest mentalność, to biologiczne mechanizmy unikania słabych, chorych, itd. Nie sądzę żeby to się zmieniło. Jeśli jesteś chora i musisz być w szpitalu to jest ci z tym wygodnie do momentu kiedy czujesz, że już jesteś zdrowa, wtedy chcesz szybko opuścić to miejsce. Podobnie w relacji pełnosprawny, niepełnosprawny, albo niepełnosprawny, niepełnosprawny bo przecież ktoś na wózku może też odczuwać jakiś rodzaj dyskomfortu przebywając z niewidomym. Z jednej strony mamy nasze starania o lepszą edukację, ciekawą pracę, z drugiej jeśli tylko możliwe unikanie kontaktu z innością, itd.
Taa kiedyś to szacunek do nauczyciela był tylko że strach to nie szacunek.
Jak słyszę jak to te babcie opowiadają jak to było kiedyś lepiej, bo nauczyciel sobie mógł uderzyć dziecko to się we mnie gotuje.
Kurde. kiedyś to było. Atomówkę się czytało, a tera to już tak czekam,i czekam, i czekam od czterech lat na kontynuację, i doczekać się nie mogę. 😛
dokładnie, strach to nie szacunek, bardzo mi się podoba.
Tylko trochę się różnimy od zwierząt, dlatego kij i marchewka to w dalszym ciągu obowiązująca metoda.
Ja się z tobą zgadzam imienniczko, chociaż, czasami, ale tak tylko czasami, w przebłyskach wściekłości, to bym bardzo chciała, żeby ta twarda ręka wobec młodzieży została. 😀
Ps, dziękuję za miłe słowa o tym wykonie, zarumieniłam się 😀 osobiście wolę jak mi to zaśpiewa pani Geppert hehe.
Bardzo mądry wpis. Nie tylko w odn. do młodzieży, chociaż głównie. Bawi mnie i wprawia w głęboki niesmak stwierdzenie, że "terasz to ta młoczesz tylko w tych komputerach i komórka szeczy!". Jaki przykład "ta młoczesz" otrzymuje z góry? Kto, w taki a nie inny sposób, sprawił, że oni siedzą w tych komórkah? Sprawili to dorośli. Kto sprawił, że, co z resztą jest bzdurą, nie mają w sobie empatii i wrażliwości?
Bardzo mnie zastanowił cytat z Jacka Pałki (2002), w którym ktoś napisał, że dzisiejsi Bonzowie podziemia wychowywali się w krainie łagodności. Domowe przedszkole, Reksio, Bolek i Lolek, Makowa Panienka, może ewentualnie Rumcajs (cóż za brutalna bajka to była!). Gdzie tu sens? Gdzie logika?
A ja nadal podtrzymuje, że czasem stzelić po łapach taką gnidę jedną z drugą to dobre jest. Sam dostałem i dziś jestem dobrym człowiekiem.
Julitka. Młodzież jest uzależniona od smartfonów i komputerów na całym świecie i to jest fakt. Faktem jest również, że winni są dorośli, ale nie rodzice tych młodziakówtylko korporacje, które mają w swoich szeregach naukowców do pisania coraz to lepszych algorytmów, tak by jeszcze bardziej uzależnić ludzi od gier, sieci, itd.
Nie zgodzimy się z Żywkiem i z Piecbergiem.
Ej, ale tak się zastanawiam. Skoro Piecberg ma takie poglądy na bycie ślepym, to dlaczego robi w Reapera? Dlaczego zarabia pieniądze? Dlaczego wychodzi z domu? Chodzi mi tu teraz o całokrztałt po prostu, gdyby się kierować takimi przemyśleniami, że ktoś jest inny i musi się spodziewać tego, że ci w pełni sprawni będą go unikać, nie chcą mieć z nim do czynienia i tak dalej, to się pochlastać idzie. Jaki sens jest w takim życiu? Czy najlepiej wtedy nie pokazywać się na oczy, czy robić to wiedząc, że to sprawia innym dyskomfort? 😀