Cześć, drodzy. Nie będę się tłumaczyć dlaczego mnie nie było, bo nie chce mi się tego robić, grunt, że się nie nudziłam w tym czasie, to musi wam wystarczyć.
Z czym dzisiaj do was przychodzę, zapytacie?
Ano, jak w temacie – taka mała rozkmina mnie naszła odnośnie do mojej jedynej, która to zdaje się, znalazła swoją pasję i wszystko jest super, jestem za, jak najbardziej, jako pierwsza poparłam jej chęć rozwoju w obranym kierunku, powiem więcej, dołożę wszelkich starań, żeby rozwijała się w tym, co lubi, ale dlaczego, dlaczego padło na coś, czego nie będzie mi dane zobaczyć? Kurczę, dlaczego wokalnie nie jest utalentowana, chociaż posłuchać bym mogła, a tak? A tak dupa zimna, nie zobaczę, bo proszę państwa, pasją mojej córki jest aerial hoop.
Co to jest ten aerial hoop pewnie teraz zapytacie, otóż, najprościej rzecz ujmując – połączenie formy akrobatyki, gimnastyki i tańca wykonywanego na metalowym kole zawieszonym pod sufitem. Koło takie jest wykonane z dość cienkiej rurki i może mieć średnice do 110 cm – musi być dobrane indywidualnie do wzrostu, ale w szczegóły zagłębiać się nie będę, bo to nie ma tu znaczenia.
Tak, już wiecie, co jest pasją mojej córki, a trzeba wam wiedzieć, że młoda ma do tego ogromne predyspozycje, co zapewne zawdzięcza baletowi, na który cały czas uczęszcza. Teraz możecie zapytać, co takie ćwiczenia na kole dają, czy w ogóle ma to sens? A ma, jak najbardziej, gdyż pracują tu mięśnie całego ciała, zwiększa się siła, poprawia równowaga i koordynacja, ćwiczenia na kole angażują też do pracy mięśnie głębokie, co nie jest takie znowu oczywiste.
Być może teraz znów zapytacie: o temat tego wpisu, wszak gdzie tu mowa o ironii losu? Śpieszę z odpowiedzią: ja tego nie zobaczę i jak zwykle muszę polegać na opinii innych, więc można by rzec, że osoba, na której opinii dziecku bardzo zależy, nie będzie w stanie tak naprawdę sama stwierdzić, czy faktycznie jej dziecko jest dobre w tym, co robi.
Trochę tu poleciałam w skrajność, bo ja wiem, że ona jest w tym dobra, wiele osób to mówiło, ale co najistotniejsze, sama trenerka po pierwszych zajęciach była zachwycona jej potencjałem.
Być może za miesiąc będzie mi dane poobserwować młodą w trakcie ćwiczeń, bo na urodziny dostanie swoje własne koło i już zapowiedziała, że będę mogła obejrzeć sobie każdą figurę, którą potrafi,a trochę tego jest.
Cóż, moje rozkminy są tak naprawdę tylko moje, nieważne – ironia losu to, czy jeszcze nie, ja i tak jestem dumna, że znalazła dla siebie coś, w czym chce się realizować i rozwijać, pewnie z czasem będzie więcej pokazów, a wiedzieć musicie, że 2 ma już za sobą, a także filmik promujący aerial. Jeśli okaże się, że jest szansa wyjazdu na zawody, pojadę z nią, a jakże, a jeżeli za rok stwierdzi, że koło już jej nie interesuje? Trudno, odpuszczę, w końcu to nie moja pasja, tak czy inaczej: będę wspierać wszystkimi moimi zasobami, które posiadam, bo wiem, że warto.
To tyle i tak na koniec: fakt, że tego nie zobaczę, kompletnie nie ma dla mnie znaczenia.