Nic lepszego na temat wpisu w zasadzie nie wymyśliłam, dlatego tak, a nie inaczej. 😀
Tak, wiem, dawno mnie tu nie było i takie tam frazesy, których powtarzać nie trzeba, wszak skoro nic nie publikowałam, to chyba proste, że mnie tu nie było, prawda?
Zacznijmy zatem od małego podsumowania minionego roku, który wcale zły nie był, choć nie pozbawiony smutnych wydarzeń.
Jak pamiętacie – w lutym dokonała żywota nasza kosza, a jej miejsce zastąpił żółwik stepowy – Oshee, który nawiasem mówiąc – ma się całkiem dobrze, choć ostatnio bardzo ospały się zrobił, czemu winien jest brak hibernacji, ale na ten krok raczej się nie zdecyduję z uwagi na brak warunków, choć te może by się znalazły – lodówkę wszak posiadam, ale za bardzo się boję, że zrobię coś nie tak i biedny zwierzak zejdzie z tego świata. W jakiejś tam przyszłości jednak nie wykluczam, że dane będzie Oshee zimę przespać, ale to nie nastąpi prędko.
W kwestiach zakupowych – w styczniu kupiłam Air Podsy, z których całkiem jestem zadowolona, choć bateria w etui pozostawia sporo do życzenia.
W kwietniu natomiast kupiłam Soda Stream, co znacznie przyczyniło się do zniwelowania plastiku w tym domu, to jedno, a drugie – nie trzeba tachać tych ciężkich butelek.
Dorobiłam się również szczoteczki magnetycznej, co było równie dobrym zakupem, bo moje zęby zdecydowanie lepiej reagują.
Wymieniłam też ekspres z kolbowego na automatyczny i to, proszę Państwa, był zdecydowany number one w tegorocznych zakupach.
Poza tym progenitura przygotowuje się do przystąpienia do pierwszej Komunii Świętej i wiecie co? Zostało jej tylko do zaliczenia 5 warunków dobrej spowiedzi, choć pani katechetka miała dla nich sporo litości, odpuszczając np. 7 sakramentów między innymi, ale Skład Apostolski jej nie minął. 😊
W październiku zmarła moja babcia i to jest to smutne wydarzenie. Niby wiadomo było, że umrze, że każdego to czeka, ale i tak poczułam tę stratę. Z drugiej jednak strony wiem, że już nie cierpi, bo ostatnie lata dały jej popalić zdrowotnie.
W zasadzie to na tym mogę to podsumowanie zakończyć, choć nie, jeszcze jedno: w pracy przedłużyli mi umowę, tak więc do września 2026 jestem człowiekiem pracującym. 😝
Jest mi to naprawdę bardzo na rękę pod względem finansowym głównie, bo inne jakoś do mnie nie przemawiają. 😏
Minione 2 tygodnie roku też mogę uznać za spokojne, bez żadnych zawirowań i oby ciąg dalszy był taki sam, tego sobie bardzo mocno życzę.
Wczoraj natomiast stałam się posiadaczką air freyera, choć do niedawna twierdziłam, że nie jest mi on do życia potrzebny, że przecież mam piekarnik, a w końcu po co mi urządzenie, które co do zasady działa tak samo jak piekarnik z termoobiegiem. O tym wszystkim byłam przekonana do wczoraj, ale po degustacji frytek z tego wynalazku, odwołuję wszystko, co do tej pory mi się wydawało i dochodzę do wniosku, że air freyer jest mi wręcz niezbędny.
Pewnie w tym miejscu zapytacie o markę i model, otóż padło na Xiaomi mi smart 6,5l, myślę, że dla naszej trójki spokojnie wystarczy, a przynajmniej na czas jakiś.
W sumie myślałam o Phillipsie, ale wydał mi się trochę za duży jak na moją małą kuchnię i pewnie wygospodarowałabym dla niego miejsce, ale obawiam się, że zagraciłabym ją totalnie, a nie o to chodzi.
Wracając jednak do meritum – urządzenie ma fajny designe, wbrew pozorom jest pojemne, a jego jedyna wada to głośność, mógłby być odrobinkę cichszy, ale i to nie jest jakąś wielką przeszkodą. Ustrojstwo całkiem wygodnie daje się obsługiwać przez aplikację, zresztą po ślepemu innej możliwości nie ma. Na pokrętle nie ma fizycznej wskazówki/ strzałki, która orientacyjnie wskazywałaby na jakim programie się znajdujemy, a tych programów jest 12 zdaje się, choć jak na razie skorzystałam z tego do frytek i ręcznego. Jeśli chodzi o appkę, to jestem mile zaskoczona, bo wydawało mi się, że z dostępnością to ona tak nie bardzo, a tu proszę – miłe zaskoczenie.
Zasadniczo to chyba tyle, do napisania i powiedzenia raczej nic więcej nie mam, a jeśli nawet mam, to i tak już nie powiem.
Zatem trzymajcie się cieplutko i nie dajcie się zimie i uważajcie, żeby śnieg was nie pokonał.
Mnie wczoraj pokonać nie zdołał, a ślizgawka była, że narody klękajcie.
Kategorie
12 odpowiedzi na “Witajcie w nowym roku”
co za ekspresa kupiłaś bo mi uciekło chyba albo już głowa fiksuje – wszystkiego dobrego w nowym roku
A czy jak się orientowałaś, to napotkałaś na jakiegoś airfryera z przyciskami?
hm, też myślałem przez chwilę o airfryerze, ale już zbyt dużo rzeczy w kuchni i faktycznie ten piekarnik jest
@Aleks77, fakt, zapomniałam napisać jaki to ekspres, a jest to Melitta Laticia.
@Julitka, wszystkie, o których czytałam, są dotykowe, na przyciski ani nataką z pokrętłami nie trafiłam.
@Balteam, jeszcze tydzień przed zakupem byłam przekonana, że air fryer absolutnie nie jest mi potrzebny.
Dziś zrobiłam w nim pałki z kurczaka, które wyszły bardzo dobre, a do tego o ile skrócił się czas pieczenia, normalnie siedziałyby w piekarnikugodzinę ze sporym okładem – 20 dajmy na to, a w AF zajęło to 40 minut, więc różnica jest spora.
To chętnie przeczytam po miesięcu używania wady i zalety produktu oraz czy warto wydać na niego tyle ile kosztował, kto wie, może za kilka lat coś się kupi, bo na razie i tak trzeba kuchnię ogarnąć
ja mam fryturę powietrzną z przyciskami znaczy pokrętłami ale to taka mała jest narazie dla mnie i żonki starczy, a jeśli chodzi o ekspres to laticia jest zaje zaje zajebista, sami byśmy kupili ale już mamy delonga
Oooo tak, ten nasz to jakiś silver crest, jeśli chodzi o tego frajera, czy jak to się tam poprawnie pisze 😀 jedno pokrętło jest od czasu, drugie od temperatury, przycisków zero, ale to z bidą dwa litry ma. Całej paki frytek zbiedry w to nie zmieścisz, a pałki z kurczaka maks 3.
@Kasia, to maleństwo, ja w swoją wczoraj 8 włożyłam.
Co do frytek, czy smakiem zbliżone są do tych smażonych tradycyjnie? Pytam bo różne opinie są. Czy spryskujesz je olejem przed włożeniem do frytkownicy? Podobno to pomaga i ma wpływ na bardziej chrupiącą skórkę i aromat. Co do głośności to chyba pozostaje się przyzwyczaić do tych hałasów. Osobiście nie znoszę okapów bo szumią okropnie a gdy ostatnio kupiłem szybkowar to jego syk jak wąż strasznie mnie drażnił, ale smak i szybkość gotowania wynagrodziły mi cierpienie moich uszów.
Dzień dobry 😀
To 6,5l to ja też chciałem kupić, to jest zdaje się ta air frycoś pro, albo jakieś takie. Ale to jeszcze miało mieć grill. Czy Twoja ma coś takiego?
Tylko 8 kurczaków na 6 litrów? To nie, to chyba za mało, trzeba szukać czegoś większego.
@Piecberg, na razie poszły w ruch frytki mrożone. W jakiejś tam przyszłości zrobię z surowych ziemniaków, ale jeszcze nie wiem kiedy, poza tym też różne opinie słyszałam, że z surowych nie zawsze wychodzą takie, jakby się chciało. Mrożone natomiast zdecydowanie są lepsze niż z piekarnika, a od tradycyjnych znacznie się nie różnią – wyszły chrupiące na zewnątrz i miękkie w środku.
Od wtorku zdążyłam ugotować w ustrojstwie jajka – zrobić nuggetsy i usmażyć kotlety schabowe, które wyszły całkiem dobre i nie tak tłuste jak z patelni.
@Zywek, tak, mam coś, co z powodzeniem za grill może robić. Podejrzewam, że zmieściłabym tam tych kurczaków ciut więcej, ale akurat tyle miałam.
nam też zwykłe ziemniaki nie wychodzą, a mrożone są luks, my dajemy oliwy trochę bo bez tłuszczu to jakoś gorsze wychodzą