W tym roku jakoś nie bardzo miałam ochotę pisać recenzje książek, ale tym razem muszę, bo już dawno nie czytałam tak beznadziejnej książki.
Opis o czym traktuje to jakże słabe dzieło pozwoliłam sobie zerżnąć z lc.
Wielka Strażniczka kraju, Binah, przeczuwając nadchodzący kres swych sił, przekazuje trzem księżniczkom Ruwendy insygnia mistycznej mocy – bursztynowe amulety z wizerunkiem Czarnego Trillium. Gdy Ruwende podbiją wojownicy sąsiedniego Labornok pod wodzą króla Voltrika, jedynie księżniczki będą mogły walczyć o odzyskanie królestwa.
Z czytaniem tego czegoś mogłam dać sobie spokój, gdy tylko zobaczyłam oceny na lc, bo to dzieło jest oceniane na jakieś 6 z małym haczykiem, więc szału nie robi, ale ponieważ lubię sama się przekonać czy rzeczywiście książka zasługuje na niskie noty, więc i te słabe też zdarza mi się przeczytać, choć przyznaję, tej nie skończyłam, nie dałam rady. Przyznać jednak muszę, że potencjał ma, ale coś nie poszło, mimo, iż początek zachęcał, to dalej było już tylko gorzej i gorzej, a szkoda. Nie wiem czy tę książkę dokończę, chyba jednak dam sobie spokój, na pewno jednak resztę cyklu sobie odpuszczę.
2 odpowiedzi na “Andre Norton – „Czarne Trillium””
Ale co dalej? te księżniczki transformowały się za pomocą tych amuletów czy jak?
Nie, raczej to całe trilium dawało im jakiegoś rodzaju moce, ale nie jakieś spektakularne, poza tym za wiele to ja z tej książki już nie pamiętam niestety.